Administrator
Czyste, nie za duże jezioro, które nie tylko latem przyciąga do siebie ludzi.
Na pomoście przyczepiona jest drabinka oraz wieżyczka dla ratownika . Pare metrów przed brzegiem jeziora znajdują się trzy ławeczki.
Offline
Brunet, korzystając z jeszcze dobrej pogody poszedł nad jezioro. Usiadł pod jednym z rozłożystych drzew, zaczynając przeglądać i wypełniać formularze. Imię: Mitsukuni; Nazwisko: Namidessi; Data Urodzenia: 31.06.1995 i tak dalej... Została tylko jeszcze zgoda opiekuna... Chłopak westchnął, schował papiery z powrotem do torby i przeciągnął się. Będzie musiał popracować nad kondycją, która stracił na bezczynnym siedzeniu w jednym miejscu. Rozejrzał się dookoła. Wszędzie panowała jeszcze letnia atmosfera. Ludzie chodzili na spacery z psami, dziewczyny siedziały na ławce, chłopacy przekomarzali się między sobą, a jakaś para czuliła się do siebie na pomoście. Brunet wziął głęboki oddech, przymknął powieki i oparł się o korę drzewa, chcąc złapać choć trochę promieni słonecznych.
Offline
Westchnął idąc wolno z rękoma w kieszeniach i kopiąc kamień.
- Jeszcze chwila i byłoby źle - wyjął z kieszeni komórkę i zerknął na nią.
- Naprawdę - potarł dłonią kark - mogłem wziąć deskę... taka ładna pogoda
Chłopak rozejrzał się chowając z powrotem telefon. Przeklął w myślach, że jest zbyt leniwy w tym momencie by pójść do domu i ponownie wyjść. Wolał już wybrać się na długi spacer wzdłuż brzegu jeziora. Przekręcił na głowie czapkę daszkiem do tyłu i podniósł wzrok kierując go na niebo.
- Oby ta pogoda się nie popsuła
Offline
Chłopak otworzył oczy i ziewnął. Chyba trochę przysnął. Spojrzał na komórkę. Tylko godzinkę. Leniwie przeciągnął się, aż usłyszał trzask w kościach. Powoli będzie trzeba się zbierać. Westchnął i wstał. Otrzepał swoje dżinsy z trawy, przerzucił szelkę torby przez ramię i poprawił grzywkę. Chyba w weekend zabierze się za capoeirę. Gdzie by teraz pójść? Wsadził ręce w kieszenie i leniwym krokiem ruszył wzdłuż ścieżki nad jeziorem.
Offline
Przestał patrzeć w niebo dopiero gdy ktoś przeszedł obok niego. Odwrócił się i zauważył, że mijaną go osobą była kobieta z psem. Utkwił dłużej wzrok z zwierzaku i po chwili pokręcił głową.
- Zapatruje sie dziś jak dziecko, co jest ze mną? - odpiął bluzę czując lekkie gorąco
Chłopak rozejrzał się po ludziach i westchnął cicho. Podszedł do brzegu jeziora kucając po dłuższej chwili. Spojrzał nieco w dół patrząc na niebo odbijające się w wodzie.
- Musze się w końcu ogarnąć - westchnął po raz drugi i zamoczył czubki palców w jeziorze
Offline
Chłopak kolejny raz tego dnia przeciągnął się i ziewnął. Kto by pomyślał, że od następnego dnia będzie musiał codziennie chodzić do szkoły? Ale nic na to nie poradzi. Kolejny raz westchnął głęboko i przymknął powieki, idąc przed siebie. Trzeba coś zrobić, aby nie zmarnować ostatnich chwil wolności. Wtedy, ni z tego, z z owego, chłopak potknął się o coś i upadł. Głośno wypuścił powietrze z płuc i rozejrzał się dookoła. Zobaczył, jak jego zeszyt z prawie zakończonym opowiadaniem cały moknie. Pospiesznie złapał swój notes. Będzie trzeba wszystko przepisywać na nowo. Sprawdził jeszcze zawartość torby, ale na szczęście formularze i wszystko inne było na swoim miejscu.
Ostatnio edytowany przez Mitsukuni (2013-02-13 17:20:44)
Offline
Słysząc niedaleko siebie dźwięk upadku wyrwał się z zamyśleń i podniósł głowę.
Chłopak wstał natychmiastowo i rozejrzał się. Lekko pomachał ręką by mokre palce wyschły szybciej po czym zwyczajnie wytarł je o bluzę. Kiedy wzrokiem w końcu natrafił na osobę - jak mu się zdawało- która się przewróciła, szybkim krokiem podszedł do niej.
- Yo! Wszystko gra? - spytał bez zawahania w momencie gdy znalazł się obok chłopaka
Offline
Usłyszawszy czyjś głos, spojrzał przed siebie na chłopaka. Wstał i otrzepał spodnie i dłonie z piasku. Jednym ruchem głowy odgarnął zasłaniające twarz włosy.
-Dzięki, wszystko jest ok. - posłał delikatny uśmiech w stronę szatyna.
Offline
Niekontrolowanie mocno klepnął chłopaka dłonią w ramie
- To spoko - zamilkł na moment wpatrując się w niego po czym szybko zamrugał kilka razy - sorka dziwnie sie dziś zachowuje
Chłopak cały czas uśmiechał się szeroko. Zdjął na moment czapkę poprawiając włosy, które przysłaniały mu oczy i założył ją spowrotem daszkiem do tyłu
- Powinieneś bardziej uważać - gdy to powiedział zawiał mocny wiatr i momentalnie poczuł jak coś znika z jego głowy. Czapka pofrunęła kawałek i wpadła do wody. Szatyn ze spanikowaną miną podbiegł do brzegu i szybko podniósł swoją własność
- No nie... teraz Cię nie założę - z miną wyrażającą ból podszedł tym razem wolno do chłopaka - chyba tez powinienem uważać
Offline
Spojrzał nieco zdziwiony na szatyna.
-Nie ma za co przepraszać. Każdy ma taki dzień, kiedy nie jest sobą. – odwzajemnił uśmiech, ale nie z takim entuzjazmem, jak jego towarzysz. Wydał się nawet sympatycznym chłopakiem.
-Raczej mniej bujać w obłokach. – jego wzrok powędrował za czapką, która chcąc, nie chcąc w tej chwili opuszczała swojego właściciela. Złośliwość rzeczy martwych. Z rozbawieniem obserwował, jak chłopak mówił do czapki. Uśmiechnął się do chłopaka i wyciągnął rękę.
-Jestem Mitsukuni.
Offline
Spojrzał na chłopaka machając ręką, w której trzymał czapkę z nadzieją, że może szybciej wyschnie.
- Ourell - przedstawił się i uścisnął mu dłoń znów się uśmiechając
- I nie bujam w obłokach - zaśmiał się patrząc na czapkę - dobra, może trochę
Trzymając palcami czapkę za daszek założył ręce za głowę
- Swoją drogą co robisz nad jeziorem? Randka? Inne spotkanie? Spacer? Zbieranie myśli? Tak wiem, wścibski jestem - opuścił ręce i wzruszył ramionami dopowiadając szybko 4 słowa po pytaniach
Offline
Prawą ręką zaczesał włosy wpadające mi na twarz, do tyłu.
-Nie przeszkadza mi to. Co robię? - chłopak delikatnie uniósł ramiona, by po chwili je opuścić i zanurzyć dłonie w kieszeniach dżinsów. - Właściwie sam nie wiem. Nie mam co robić, a to jest pierwsze miejsce, które przyszło mi na myśl. A ty? Chciałeś wyprać czapkę? - delikatnie uśmiechnął się do towarzysza.
Offline
- Ha ha... tak widzisz w domu popsuła mi się pralka i teraz muszę prać rzeczy w jeziorze. Kurczę nie sądziłem, że mnie rozgryziesz tak łatwo - przyłożył dłoń do twarzy i pokręcił głową - a myślałem, że tak mi dobrze idzie i nikt się nie zorientuje
Chłopak wyszczerzył się po chwili jak głupi i zerknął na mijających ich dwójkę ludzi.
- Ja... powiedzmy, że obserwuje - zamyślił się i wskazał na swojego rozmówce - i pomagam biednym w razie problemu
Ostatnio edytowany przez Ourell (2013-02-13 18:51:44)
Offline
Roześmiał się na słowa chłopaka.
-Pomagasz? Nawet nie pomogłeś mi wstać. Za taką pomoc to ja dziękuję.
Fuknął i wyprostował się.
-Obserwujesz? - podniósł jedną brew z zaciekawieniem. - Może jeszcze zaraz okaże się, że jesteś szpiegiem?
Offline
- Pomogę jak będziesz tej pomocy potrzebował - wyszczerzył się znów i położył dłoń na jego ramieniu - na razie radzisz sobie sam jak na dużego chłopca przystało
Zabrał rękę patrząc na niego chwile i bawiąc się kolczykiem w wardze
- Ja szpiegiem? Kto wie - chwycił się teatralnie za podbródek i spojrzał w bok - ale nawet jeśli, to nie będę latał jak dzika kuna w agreście i się tym chwalił
Chłopak zaśmiał się i przeciągnął wyciągając na moment ręce w górę
Offline