Administrator
Zadbany park, przez który uczniowie często chodzą do szkoły.
Często można spotkać tutaj również miłego mężczyznę sprzedającego watę cukrową.
Offline
Z słuchawkami na uszach przechadzał się po parku bez najmniejszego celu.
Słuchanie muzyki i spacerowanie było dla niego przyjemne, no i pomagało zebrać myśli.
- Nah chamstwo... - mruknął gdy telefon mu się zawiesił. Usiadł na ławce obserwując przez chwile ludzi.
- Naprawdę... już nudniej być nie mogło
Offline
Gość
Po szkole poszedł przejechać się do parku na desce. Zatrzymał się nie daleko chłopaka, który siedział na ławce. Chyba kojarzył go ze szkoły, przynajmniej taką miał nadzieję. Z jego pamięcią bywa po prostu różnie.
- Siema, coś nie tak? Nie radzę walić telefonem w ziemie, by go odblokować. Chodzisz do Amorisa, prawda?
Oparł nogę o deskę, przeczesując odruchowo blond grzywę.
Momentalnie podniósł wzrok i zsunął słuchawki na szyje.
- A.. no siema - powiedział z lekką niepewnością, zastanawiając się kim jest chłopak przed nim.
- Nah.. ta. Sądząc po Twym pytaniu Ty pewnie tez? - spojrzał w zastanowieniu na deskę rozmówcy i z powrotem na jego twarz.
- I nic sie nie stało, świat jest zwyczajnie przeciwko mnie. Ale przecież nie bede przez to latał jak dzika kuna w agreście - wyszczerzył sie jak głupi
Offline
Gość
Zaśmiał się cicho i kiwnął lekko głową.
- Oui, wiesz jak to jest - nowe znajomości i te sprawy, żeby było z kim pogadać i kogo powkurzać.
Opadł obok niego na ławkę i wyciągnął dłoń w jego stronę.
- Daj to spróbuję ci go naprawić. Nie martw się - uniósł ręce do góry w obronnym geście. - Nie mam zamiaru go ukraść, mam swój.
Obdarzył go wesołym uśmiechem.
- Wiem, że może wyglądam jak typowy licealny złodziej, ale mam naprawdę dobre serduszko (xD).
- Nowe znajomości.. taaa - zamyślił się na moment patrząc na jego wyciągniętą ręke
- Nie wyglądasz jak złodziej, nie mniej jednak jesteś dziwny - skomentował krótko patrząc na chłopaka. Przygryzł nieco wargę bawiąc się kolczykiem i westchnął po chwili podając mu swój telefon.
Uśmiechnął się w rozbawieniu
- tak mi się wydaje, że wystarczy wyjąc baterie, ale jeżeli masz zamiar użyć jakiejś innej sztuczki to ja chętnie popatrze
Offline
Gość
Wzruszył lekko ramionami, zakładając włosy za ucho.
- Dużo osób mi mówiło, że jestem dziwny. Przestałem się więc tym już przejmować, przywykłem. Poza tym.. Co w tym dziwnego? Nie będę latał z tobą do kibla, by upudrować nosek, jak to mają dziewczyny w zwyczaju, ale zawsze możemy coś zrobić ciekawego razem. Sądząc po twoim stroju słuchasz czegoś mocniejszego, nie? Za niedługo w mieście ma być jakiś koncert, możemy wyrwać jakieś dziewczyny i się na niego udać.
Powiedział z uśmiechem na wargach, jednocześnie klikając coś na komórce chłopaka. Po chwili oddał mu go, znowu sprawnego.
- Jakbyś wyciągnął baterię, prawdopodobnie zaczęłaby ci nawalać karta pamięci. To jest technologia, nie NOKIA. - uśmiechnął się połową ust.
- Tak w ogóle: Gabriel de Anthuan jestem. Ale możesz mi mówić po prostu Gab.
Wyciągnął dłoń w jego stronę.
- Dziwne jest nie to, że do mnie zagadałeś czy coś. Tylko to, że zaoferowałeś bezinteresowną pomoc. Bo była bezinteresowna, prawda? - wziął od niego telefon i w natychmiastowym tempie napisał smsa.
- Dzięki - uśmiechnął się po chwili patrząc znów na rozmówce. Nastąpiła chwila ciszy.
- A! No tak, tak. Miło mi. Ourell Jerys! - wykrzyknął niekontrolowanie i uścisnął mu dłoń szczerząc się szeroko.
- Swoją drogą... koncert mówisz? Wyrwać dziewczyny.. hmm w sumie wyglądasz nieco na playboya - zaśmiał się
Ostatnio edytowany przez Ourell (2013-01-29 21:53:48)
Offline
Gość
- Jak na razie, jest ona bezinteresowna, ale w przyszłości, cóż, kto wie.
Puścił mu oko i rozwalił się wygodnie na ławce, zakładając ręce za głowę. Po tym niekontrolowanym ataku ze strony chłopaka, uścisnął mu również dłoń.
- Ja playboyem? Daj spokój. Lubię po prostu się dobrze bawić i spotykać nowych ludzi. Już to chyba mówiłem. - Puścił mu oczko.
- Poza tym, lepiej zarywać do dziewczyn niż chłopaków. - wywalił język w stronę Ourella.
- Jeżeli nie przestaniesz puszczać mi oka zacznę myśleć inaczej - odpowiedział z całkowitą powagą.
Wbił w niego wzrok jakby starał się zapamiętać każdy szczegół i po chwili odwrócił leniwie wzrok.
- No i to co powiedziałeś mogło mnie urazić. Powinieneś bardziej uważać na słowa. Ludzie doprawdy są kłopotliwi - westchnął podnosząc głowę i wbijając wzrok w niebo
Offline
Gość
Przewrócił lekko oczyma i pokręcił głowa na boki.
- Je suis desole, nie chciałem cię urazić. Bynajmniej nie mam nic do żadnej orientacji oraz do ludzi, dopóki nie zaczynają mnie drażnić.
Zamyślił się na chwilę, lekko stukając palcami o oparcie ławki.
- Wiesz, sądzę, że gdyby wszyscy byli idealni i bezproblemowi, to byłoby.. cóż.. dosyć nudno. - wzruszył lekko ramionami.
- Ale takie jest tylko moje skromne zdanie.
- Nie powiedziałem, że mnie uraziłeś - uśmiechnął się - ale mogłeś to przypadkiem zrobić.
Westchnął i zamilkł pisząc znów smsa. Spojrzał na niego po chwili i znów w telefon.
- Nie wymagam od nikogo by był idealny. Takich ludzi nie ma, nie było i nie będzie. Ale mogliby być mniej kłopotliwi. To nie tak dużo...
Zerknął dekorolkę chłopaka i zastanowił się chwile
- Pożyczysz na moment? - zwrócił się do niego lekko uśmiechnięty
Offline
Gość
- Często moje słowa są niezrozumiałe przez innych, więc przywykłem również do poobrażanych na mnie istoto wokół.
Przechylił głowę na bok i przesunął sobie dłonią po szczęce.
- A na co Ci moja deska? Ale spoko, nie krępuj się. Bierz i próbuj jeśli masz ochotę.
Uniósł delikatnie kąciki ust do góry.
- Więc chyba powinieneś popracować nad lepszą komunikacją czy coś... - podrapał się po głowie rozglądając się jakby czegoś szukał.
- Na co mi ? Zapewne chce ją zaciągnąć w krzaki i robić z nią nie cenzuralne rzeczy - uśmiechnął się i wstał. Chwycił za deskę i postawił ją na ziemi. Po chwili zaczął na niej jeździć w jedną i drugą stronę nieco sie rozpędzając.
Wykonał spokojnie backside i zatrzymał się.
- Nah jaki przyjemny wiaterek
Offline
Gość
Uniósł kąciki ust do góry, widząc co robi. Cóż, może wpadł w końcu na osoba, która ma jakiekolwiek pojęcie o desce.
- O moją komunikację się nie martw. Jest naprawdę dobra, przynajmniej nigdy nie narzekałem na złe kontakty międzyludzkie.
Prychnął cicho i podniósł się do góry, dłonie włożył do kieszeni skórzanych spodni, przy których zabrzęczały łańcuszki od nagłego ruchu.
- Ale to co sądzisz o tym pomyśle z koncertem?