Andy zaśmiał się. Jeszcze nigdy nie spotkał takiej otwartej osoby.
- Hmm... - zrobił minę, która miała wyrażać głębokie zamyślenie. Spoglądał na Lema. - Tak, tak jest dobrze. - powiedział i z teczki wyjął kolejną kartkę, po czym zaczął pierwsze szkice.
Offline
Nauczyciel
Franciszek w milczeniu obserował jak Krzysztof go dogania i maszeruje obok. Zastanawiał się, gdzie teraz mogą się udać. W końcu do kościoła nie zamierzał chłopaka zaciągnąć, co to to nie. Oddali już się wystarczająco od szkoły.
Nagle ksiądz wpadł na genialny pomysł. Jezioro, przecież niedaleko znajuje się jezioro! Nikt ich tam nie będzie szukał. Chłopak nie będzie musiał siedzieć na lekcji, a on przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie.
Skręcili w prawo i ich oczom ukazało się małe, czyste jezioro. Franek uśmiechnął się pod nosem.
Offline
Chłopak dogonił księdza na korytarzu i szli razem od dłuższego czasu. Nie rozmawiali. Krzychu nie pytał się gdzie idą, ale po chwili zobaczyli jezioro. Prawdę mówiąc, ministrant nie do końca lubił wodę. Wzdrygnął się na myśl o tym, że mogliby do niej wejść.
- Ma ksiądz koc, czy idziemy usiąść na ławce? - spytał, łapiąc go pod ramię i obdarzając najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było go stać.
Offline
Nauczyciel
Pytanie chłopaka go osłupiło. Czy on wyglądał na takiego, który nosi koc? No, czy wyglądał?! Nie, nie wyglądał i nie miał koca. Kiedy chłopak złapał go pod rękę, posłał mu dziwne spojrzenie, jednak nie wyswobodził się z uścisku. Trzeba było przyznać, podobało mu się to.
- Ławka - poinformował chłopaka. Powoli zaczęli zmierzać ku niej.
Pogoda była piękna, nawet jak na wrzesień, a woda z pewnością ciepła. Franek miał straszną chcicę (No po prostu trzeba było użyć tego słowa tu xD) na pływanie. Postanowił jednak nie zdradzać na razie tego ministrantowi.
Offline
Franciszek nie miał kocyka. Poszli i usiedli na ławce. Ministrant od razu pożałował, że nie miał kocyka. Postanowił, że na wszelki wypadek dorzuci go do plecaka, w którym na razie był tylko zeszyt, ołówek i oprawione w małą ramkę jego zdjęcie z księdzem. Wyobraził sobie, że mogliby teraz leżeć sobie i wpatrywać się w niebo.
- Co będziemy robić? Naprawdę chodzi o rekolekcje? - spytał.
Offline
Nauczyciel
Usiedli na ławce, chwilę posiedzieli w milczeniu, aż w końcu Krzysztof raczył się odezwać. Pytanie, które zadał, sprawiło, że ksiądz miał go ochotę zamordować, ożywić, zamrodować i tak w kółko.
- Oczywiście, że chodziło o rekolekcje - zaczął. - Jednakże, pomyliły mi się terminy. Aczkolwiek, nie widzę sensu w tym, byś wracał na lekcję.
I znowu zapadała niezręczna cisza. Franciszek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce!
- Podobno jesteś w związku, czy to prawda? Na facebook'u głośno o tym... Nie chcę ingerować w twoje życie prywatne, pytam z ciekawości.
Gówno prawda, chciał ingerować w jego życie prywatne.
Offline
Wydało mu się dziwne, że księdzu pomyliły się terminy. Ale w tym momencie tylko cieszył się, że siedzi tu ze swoim ukochanym księdzem. Sam. I nagle on zadał mu taki pytanie!
- Co ksiądz mówi? Od miesiąca nie wchodziłem na swoje konto... - tłumaczył się zmieszany. - Ktoś musiał się włamać!
Offline
Nauczyciel
Ksiądz popatrzył na chłopaka chwilę. Zakłopotanie chłopaka go rozbawiło. Nie pokazał jednak tego i stłumił w sobie śmiech.
- Żartowałem - powiedział. - Ksiądz czasami też lubi 'pożartować'.
Offline
Przez chwilę myślał, że będzie musiał wynająć detektywa, który znajdzie winowajcę, a potem wyciągnąć karabin i odstrzelić palantowi łeb. Na szczęście Franciszek "żartował".
- Bardzo śmieszne - wydął policzki i skrzyżował ramiona. - Pożartujmy inaczej.
Offline