-Kociaku... - brunet cudem wydobył z siebie jakikolwiek dźwięk przypominający mowę. Oddychał szybko i płytko, a serce o mało co nie wyskoczyło z jego klatki piersiowej. Bliskość tego szatyna była niesamowita. Jego ciało takie ciepłe, rozpalone... Ich ruchy były coraz szybciej. Czarnookiemu już niewiele brakowało. Spełnienie było już tak blisko, ale czy... nawet nie dałby rady spytać się dziewiętnastolatka o zgodę.
Offline
Czuł jak jego członek ociera się o ciało bruneta. Oddychał tak ciężko, że dziwił się sam sobie iż potrafi z siebie jeszcze coś wykrztusić. Powstrzymał się jednak od kolejnego powiedzenia czegokolwiek. Po raz kolejny poczuł mocniejszy dreszcz. Kurczowo złapał się go jeszcze mocniej i jęknął przeciągle dochodząc, i brudząc ich obu.
Ostatnio edytowany przez Ourell (2013-04-15 21:51:47)
Offline
Ostatnie pchnięcia... To było już za wiele. Brunet objął szarookiego mocno w pasie i wszedł w niego aż do samego końca. To było zbyt wiele. Spiął wszystkie mięśnie. Doszedł, jęcząc prosto w ucho kochanka. Ty wszystko... To było naprawdę wspaniałe uczucie. Nie do opisania. Rozluźnił się, opierając czoło o ramię starszego licealisty. Próbował zapanować nad swoim oddechem, lecz nie za bardzo mu to wychodziło.
Offline
Mruknął czując jak brunet doszedł w nim. Sam starał się uspokoić oddech, ale nie potrafił nad nim zapanować, tak samo jak nad walącym sercem. Czerwieniąc się trwał tak w bezruchu. Nie mógł powstrzymać się od kilku razowego stęknięcie czując w sobie jego spermę. Poluźnił nieco uścisk rak na jego szyi. Co powinien teraz zrobić? To było zaskakująco wspaniałe.
Offline
Brunet przyciągnął szatyna jeszcze bliżej siebie. W tej chwili nie potrzebował niczego więcej. Przechylił głowę w bok i ustami delikatnie musnął szyję szatyna.
-Kocham Cię, Kociaku... Jesteś... Jesteś wspaniały...
Mruknął, zamykając powieki. Starał się zapanować nad tą mała pukawką w jego piersi, która biłą jak szalona i swoim płytkim oddechem, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
Offline
Drgnął czując jego usta na swojej szyi. Wspaniały? Przymknął powieki bez słowa. No tak, dla niego może jest. Ostrożnie przesunął dłoń na jego głowę i pogłaskał go po niej. Czuj dokładnie jak serce bruneta wali, chociaż mieszało mu się nieco z biciem własnego serca. Jako, że oddychał przez usta otworzył je szerzej żeby coś powiedzieć, jednak zrezygnował z tej opcji.
Offline
-Chyba... Chyba powinniśmy iść się umyć. - Brunet nie mógł zaprzeczyć. Było mu naprawdę dobrze. I niczego więcej nie było mu trzeba. Teraz był szczęśliwy, tak jak nikt inny. W końcu był z nim. Z tym małym, pięknym, szarookim, bezbronnym, brązowowłosym, słodkim kociakiem. Kociakiem, który należał tylko d o niego.
Ostatnio edytowany przez Mitsukuni (2013-04-15 22:54:21)
Offline
No tak. Spojrzał pomiędzy ich ciała i przymknął znów powieki. Wstał z początku niepewnie i przygryzł wargę przez dziwne uczucie jakie mu potowarzyszyło. Zmarszczył brwi stojąc. Musiał przyznać.... naprawdę dziwne uczucie mieć w sobie spermę Tsukiego. Wstrzymał na chwile oddech by w końcu wypuścić je głośno przez usta. Spojrzał tylko na bruneta i wolnym krokiem udał się do łazienki.
Offline
Brunet wstał i głośno wypuścił powietrze z płuc. Naprawdę to było niesamowite doświadczenie. Bez słowa ruszył za chłopakiem. Gdyby kiedyś ktoś mu powiedział, że3 chłopak którego nie zna będzie mu tak bliski jak Ourell... Po prostu wyśmiałby go w twarz. Ale... To tylko ponad dwadzieścia cztery godziny, a już nie wyobrażał sobie życia bez tego szatyna.
Offline
Zerknął na niego i wszedł do łazienki. Bez czekania wszedł do kabiny i włączył wodę pod prysznicem. Wzdrygnął się na kontakt z zimną wodą. Odsunął się nieco czekając aż zacznie lecieć ciepła woda. Kiedy wszedł pod strumień po raz kolejny zerknął na Tsukiego. Towarzyszące mu dziwne uczucie wciąż nie znikało... ale nie tylko to sprawiało, że czuł się teraz jakoś tak.... Zamknął oczy czując przyjemne ciepło...
Offline
Chłopak uśmiechnął się i po chwili dołączył pod prysznic do szatyna. Oblizał wargi i przytulił się do jego pleców. Na szczęście powoli się uspokajał i mógł mówić w miarę normalnie. Pochylił się, odgarniając jego włosy na bok i pocałował go w szyję.
-Mój kociak... - uśmiechnął się i delikatnie objął go w pasie.
Offline
Zmarszczył niekontrolowanie brwi i otworzył oczy- mieliśmy się myć - mimo tego, że tak powiedział nawet nie odwrócił się przodem do bruneta by go od siebie odsunąć. Spojrzał przed siebie na ścianę w kabinie. Odetchnął już prawie całkowicie spokojny. - Masz przekichane - wymamrotał
Offline
-Tego się spodziewam. - chłopak wziął z szafki żel i nalał go na ręce, aby po chwili umyć nim klatkę piersiową i tors szatyna. Przecież czekała go jeszcze kara. Uśmiechnął się pod nosem, oblizując wargi.
Offline
- Jakoś nie brzmisz na wielce przejętego - mruknął czując znów jego dłonie na swoim ciele. - Nie ujdzie Ci to płazem i nie myśl, że będzie to przyjemne. - odsunął od siebie jego ręce i sam zaczął się myć
Offline
-Tego się spodziewam, kociaku. - uśmiechnął się. A jak niby ma inaczej reagować? Nawet nie chciało mu się udawać. Nie teraz. Ale skoro i tak ma zostać "ukarany", to chyba może go nazwać słodziakiem jeszcze kilka razy, prawda? Polizał skórę pod uchem szatyna i dłońmi zaczął myć jego boki.
Offline